top of page

Chiang Mai – nasze pierwsze duże miasto na Tajskim szlaku

  • chali
  • 28 gru 2019
  • 3 minut(y) czytania

Dzień 14 – 17.

Do tej pory nasza przygoda z Tajlandią ograniczała się do małych miast i miasteczek. Robiliśmy to świadomie. Chcieliśmy względnie odpocząć oraz jednocześnie spędzić trochę czasu na łonie natury. Stąd pierwsze 2 tygodnie w Tajlandii to: „tour de thai islands”, a następnie dżungla w parku narodowym Khao Sok. Ostatni tydzień miał nam upłynąć pod znakiem dużych miast. I tego tygodnia w Tajlandii obawialiśmy się najbardziej.

Dlaczego? Tajskie miasta do najbardziej przyjaznych dzieciom nie należą. To hałaśliwa, tłoczna, betonowa dżungla, a więc idealne warunki na szybkie męczenie się/nudzenie się dzieci, co bezpośrednio zawsze przekłada się na marudzenie, a w skrajnych przypadkach także i płacz. A tego chyba żaden rodzic nie znosi dobrze.

Niestety my na tym wyjeździe nie byliśmy do takiej betonowej dżungli dobrze przygotowani. Z powodu oczywistych ograniczeń bagażowych, nie zabraliśmy wózków typu „spacerówka”, które tak znakomicie sprawdzają się w takich warunkach. No cóż. Jakoś to będzie. Jak już dzieciaki opadną z sił to trzeba będzie przerzucić sie transport miejski i tu tuk-tuki zawsze dają radę, bo to nie lada atrakcja dla dzieci.

Tak oto 14 dnia naszej podróży dotarliśmy do Chiang Mai przylatując tu z Surat Thani (niecałe 2h lotu).

Nasz hotel (Somweg Boutique) znajdował się w rejonie starego miasta, dzielnicy do dziś dzień otoczonej starymi murami miejskimi oraz pozostałościami fosy. Kluczowym parametrem przy jego wyborze był basen, aby dzieci po męczącej przeprawie przez miejską dżungle mogły choć chwile pobawić się w wodzie.

Zdecydowanie rekomendujemy przy podróżowaniu z dziećmi. U nas sprawdziło się doskonale. Argument „jak wrócimy do hotelu to wykąpiesz się w basenie” działał niczym magiczne zaklęcie na marudzące w miejskiej dżungli dzieci. Warto zapłacić więcej za hotel jeżeli ma basen (nasza opinia).

Jak to piszą na innych blogach Chiang Mai nazywane jest „Różą Północy”. Jest największym miastem północnej Tajlandii i ważnym centrum kulturalnym i religijnym tego regionu. 3 rzeczy jakie będą kojarzyć się nam z tym miejscem to:


Świątynie:

Jest ich tak wiele, że mogą śmiało konkurować pod kątem ilości ze sklepami 7eleven. Duże, małe. Na każdym rogu czai się jakaś. I żeby nie było każda ładna. W niektórych tylko świątynie, w innych pozłacane stupy (lub inczej zwane chedi). My odwiedziliśmy tylko 3. Po jednej każdego dnia (na tyle sił i chęci starczyło naszym dzieciom).


Wat Chedi Luang (dzień 15) – ponoć najstarsza świątynia w Chiang Mai


Wat Phrathat Doi Suthep (dzień 16) – położona na wzgórzu, z którego roztacza się widok na miasto.

Do świątyni prowadzą prześliczne zdobione schody (około 300), a na szycie znajduje się złota chepi (stupa).

A ilość schodów przeliczaliśmy bardzo dokładnie : -))

Wat Phra Singh (dzień 17) – najbardziej złota, ze złotych jakie widzieliśmy w chiang mai, a widzieliśmy wiele. Ponoć jest jeszcze srebrna i biała. Ale my widzieliśmy tylko złote.

Wiadomą rzeczą jest, że w świątyni dzieci raczej cicho nie będą i zrób im tu zdjęcie.

Khao Soi & street food:

Kultowa zupa rodem z Chiang Mai jest rodzajem makaronowej zupy curry, najczęściej z kurczkakiem choć można ją dostać praktycznie z każdym rodzajem mięsa. Codziennie jedliśmy gdzie indziej i co najciekawsze wszędzie smakowała nieznacznie inaczej. Nie będziemy polecać konkretnych miejsc (jest tego od groma w Internecie). Polecamy po prostu koniecznie spróbować. Aha i tak aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Naszym dzieciom nie smakowało, ale to chyba normalne.

Dodatkowo jak dzieci zapadły w głęboki sen, zrywaliśmy na 1h by zasmakować w ulicznej kuchni zwanej street food’em. Oj warto.

Songthaew:

Najbardziej popularna i najtańsza forma transportu w mieście. Zazwyczaj w kolorze czerwonym. ‚Songthaew’ oznacza dosłownie ‚dwie ławki’ na których siedzą pasażerowie z tyłu czerwonego pick-up’a. W środku jest miejsce dla przynajmniej 8 osób, a więc dzieli się jedną taksówką z innymi pasażerami. My trochę nonszalancko zabraliśmy całą dla siebie aby wygodnie dotrzeć do świątyni Wat Phrathat Doi Suthep.

Żeby nie było. Chiang Mai ma do zaoferowania o wiele więcej niż to co my zdołaliśmy zobaczyć w ciągu tych 3 dni. Na każdym rogu czai się jakieś biuro podróży oferujące trekking w okolicznych górach, wizytę w sanktuarium dla słoni, rafting, wodospady i masę innych rzeczy, na które niestety nie zabierzesz ze sobą małych dzieci. Więc dla nas odpada, tak samo jak wynajem skutera i samodzielne zwiedzanie miasta i jego okolicy. A poza samym chiang mai jest również wiele do zobaczenia.


Podsumowując.

Wiem zaczyna się to robić troch nudne, ale nam się znowu podobało. Miasto nas nie zmęczyło aż tak bardzo. Coś tam pozwiedzaliśmy, po szlajaliśmy się po ulicach. Dobrze pojedliśmy. Zobaczyliśmy kilka przecudownych świątyń. No i spędziliśmy tu nasze Święta Bożego Narodzenia. A teraz pora ruszać do Bangkoku.


4 Comments


chali
Dec 31, 2019

Czy to odwaga? Nie wiem. Byc może. Na pewno jest to niezła przygoda, która chcieliśmy przezyc razem zanim Franek pójdzie do pierwszej klasy. Trochę planowania. Trudnych i łatwiejszych decyzji do podjęcia. I oto dzieje się... A to dopiero początek. Właśnie dziś przekraczamy magiczną 3 tygodnie podrozowania. Nigdy do tej pory nie byliśmy dłuższych wakacjach. A przed nami jeszcze 8 tygodni :))

Like

danuta17
Dec 30, 2019

z tak wielką radością czytam te relacje , na punkcie podróży miałam fioła no cóż teraz dziad, ale co się zobaczy zwiedzi warte wszystkie pieniądze , po czym wspomina się całe życie super przygody, życzę miłych wrażeń zdrowia i wszelkich atrakcji. wszystkiego dobrego z N. Rokiem jestem pod wrażeniem odwagi,

Like

chali
Dec 28, 2019

Fańka! dzięki za życzenia :) Tobie i całej licznej rodzince życzymy zdrowia przede wszystkim oraz mnóstwa udanych wyjazdów!

Tak, smakuje dobrze - to nasza wersja bo Matylda i Franek mają w tym temacie odmienne zdanie ;) no i może kiedyś uda się wyjechać razem :)

buziaki!

Magda & cała reszta ;)

Like

afratczak
Dec 28, 2019

Moi Drodzy, cudnie to wszystko wyglada, smakuje pewnie jeszcze lepiej.... chce się aż tam z Wami być🤪 czekamy na dalsze Wasze opwiesci🙃 no i jeszcze małe życzonka „wszystkiego dobrego w Nowym Roku”🍸🤩😘

Like

©2019 by czteryplecaki. Proudly created with Wix.com

bottom of page